piątek, 22 stycznia 2016

Highway To Hell ~IV~


Upchnęłam staromodną walizkę jeszcze z czasów mojej mamy do mojego wysłużonego, starego i godnie zapracowanego Porshe 911, ledwo domykając bagażnik. 
-Będę wysyłać listy.
-Wiem.
Tata trochę zmiękł, miał mokre oczy.
-Weź nie bądź cipa. - wymamrotałam ściskając go mocno. - I nie jedz byle czego, jak już w śmietniku będzie pełno opakowań po pizzy to wiedz, że musisz zluzować. Jadaj czasem u Joyce, ewentualnie mogę podsyłać Ci przepisy na coś łatwego, pamiętaj jaki jest twój stan i co musisz przestrzegać
-Od kiedy zyskałaś status mojej matki, ja to powinienem mówić.
Spojrzałam na niego spod grzywki.
-Nie byłeś najlepszy w tatkowaniu. Ale jesteś najlepszy w byciu przyjacielem.
No i się rozpłakał.
-Boże, jesteś jak dziecko. - znowu go uścisnęłam.
-Mama…. - zająknął się.
-Walić tą sukę. - powiedziałam radosnym tonem.
Chyba chciał dać mi reprymendę, ale zorientował się, że mówiłam prawdę. Przytaknął mi i sprzedał mięśniaka. Wyskoczyłam z paznokciami i popychaniem, póki znów nie zaczęły mu lecieć łzy. Trochę bezradnie spojrzałam w stronę, w którą miałam ochotę pobiec. Wzięłam gwałtowny tył zwrot, wpadając na kogoś. Te idiotyczne szaro zielone oczy gapiły się na mnie, przepełnione łzami i bólem. Na rękach miała Świstoświnkę.
-Chciała się pożegnać. - wymamrotała bezradnie.
-Głupiaś. - mruknęłam.
Wzięłam od niej kotkę i uścisnęłam, gładząc po pyszczku. Nie do końca przekonana dałam kota tacie i spojrzałam na Katie.
-Kocham cię. - wykrztusiła przez łzy.
Przycisnęłam ją do siebie najmocniej jak mogłam, prawie ją miażdżąc. Otarłam jej łzy z policzków.  Chciałam coś dodać, ale nie mogłam się zmusić. Wsiadłam za kierownicę. Sprawdziłam czy wszystko mam, wzięłam łyka energetyka, żeby dotrwać do wyjazdu  miasta. Odpaliłam silnik po czym puściłam Highway to Hell na cały regulator. Opuściłam dach i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Pojechałam, zostawiając za sobą dym i piach. Kiedy zobaczyłam znak: "Żegnamy, do następnego razu!" zatrzymałam się za nim. Wyłączyłam na chwilę silnik. Zobaczyłam się w lusterku i zaczęłam ryczeć. Co ja wyprawiam?

cusz za emocje, pożegnanie, częściowe wybaczenie???? 

ok, ssę w opisywaniu rozdziałów mam nadzieję, że się podobało ało, ahoj!

Peace out, Lizzy over.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz