poniedziałek, 18 stycznia 2016

Barber Shop ~II~


Kończyliśmy mecz dogryzając sobie co chwila, a na nieudanych obronach czy atakach rzucając w ekran popcornem, który zbierała moja kotka Świstoświnka i głośnych aktów dezaprobaty. Zostało ostatnie 10 minut kiedy mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojej przyjaciółki, więc bez krępacji zaczęłam śpiewać piosenkę Adele "Hello". Prześpiewałyśmy cały refren, mój tata zdążył trzy razy kazać mi zamknąć ryj zanim przeszłam do powodu dla którego do mnie dzwoni.
-Jest kurewsko zimno, trzymam trzy gorące pudełka chińszczyzny i chyba nie chcesz żeby zmarzły?
Rzuciłam słuchawkę i w kapciach zlazłam na dół. Nigdy nie wyjdę z podziwu dla Katie jak dobrze umie ukrywać emocje. Stała oczywiście cała zaryczana. Wciągnęłam ją za sobą do środka, przejmując siatkę z chińszczyzną i trzymając jej rękę. Otworzyłam drzwi, a kiedy tata zobaczył łzy szybko zaszył się w swoim pokoju. Kate poszła do łazienki a ja ułożyłam narzutę na łóżku i wzięłam sztućce. Świstoświnka tak żałośnie na mnie patrzyła, że nie mogłam powstrzymać się przed podaniem jej kilku kawałków mięsa. Zjadła w sekundę po czym jak zawsze wdrapała się na mnie. Przytuliłam tą grubą i najaksamitniejszą kotkę jaką znałam. Skrzypienie drzwi zakomunikowało mi, że czas na jedzenie. Znowu nastąpiło ściganie się kto pierwszy wejdzie na moje łóżko na antresoli i jak zawsze oberwałam od Kate jej nogą w głowę. Obie się śmiałyśmy, ona przez łzy. Puściłam naszą ukochaną składankę i wsłuchując się w Iris patrzyłam jak przyjaciółka się rozkleja. Popchnęłam ją na łóżko po czym przygniotłam swoimi 50 kilogramami. Wtuliła się we mnie a ja w nią. Moja kotka wlazła i położyła się na głowie Katie, mając zapewne przekonanie, że takim sposobem ją uciszy. Póki nie wyczuje, że się uspokaja nie miała zamiaru z niej zejść, zresztą tak jak ja.
-Brakuje mi go tak bardzo. - szepnęła cichutko i nic więcej nie musiała mówić.
Wreszcie była cisza. Wstałam i spojrzałam się na nią spod grzywki. Podałam pudełko chińszczyzny i zaczęłyśmy wcinać oraz gadać jak nigdy nic. Włączyłam telewizor i puściłam powtórkę odcinka Top Model, mimo, że wczoraj na bieżąco go relacjonowałyśmy przez facebooka. Zawsze tak robiłyśmy. Trzecie pudełko tradycyjnie jadłyśmy na spółkę, właściwie pełne po pierwszych, ale nie umiałyśmy odmówić sobie przyjemności zjedzenia nadprogramowej ilości po czym leżenia i słuchania swoich narzekań, jak byśmy nie miały innych problemów. Od dwóch miesięcy towarzyszył temu także płacz, ale to nic.
W top model kolejny raz zwyzywałyśmy Jenny, która według nas miała tak wielkie ego jak dupę i śmiałyśmy się z platyny Angeliki. Kibicowałyśmy Mary, jednocześnie zaklinając jej nikłą pewność siebie. Po skończonym odcinku, ułożyłyśmy się co chwila rzucając idiotyczne porównania typu, 'jestem pełna jak beczka' i 'jakie życie jest trudne'. Po zaledwie kilku "życie jest trudne" złamałam się i łzy zaczęły lecieć. Z kolei Katie przyczołgała się do mnie, ściskając mnie. Płakałyśmy razem, a Świstoświnka słysząc to położyła się tym razem mi na głowę, miałcząc.

ajj, trudny okres w szkole, przepraszam za nieobecność w nagrodę jutro kolejna i już prawdopodobnie ostatnia część tego czegoś, muszę wrócić do korzeni.
Peace out, Lizzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz