Hi, Brussels, kolejna część, będzie więcej.
Łucja & Felus
Dziewczyna
przechadzała się wśród pałacowych ścian wciąż pozostając nieobecna. W tej
chwili każda najmniejsza czynność, spośród tych, które wszyscy wykonujemy bez
większej refleksji, sprawiała jej ból na zasadzie: Jak mogę robić coś tak błahego,
wiedząc czego już dokonaliśmy? Jedyne o czym teraz marzyła to spojrzeć na jego
twarz i zobaczyć pewność, że on nie ma jej nic do zarzucenia. Rodzice już od
dawna się nią nie interesowali i tak naprawdę nigdy nie stanowili żadnego
autorytetu, na którym mogłaby się wzorować, więc to właśnie Felus był jedyną
osobą, której opinia miała znaczenie.
Marple
& Proof
-MARPLE-
wycedziła przez zęby ich matka- PROOF! Co to ma znaczyć?! Ile razy wam
powtarzałam, że nie możecie tu się bawić?!- mówiła wściekle wskazując na
mieczyki.
-To już trzeci raz w tym miesiącu, naprawdę
chłopaki?-wtrąciła się Marta, ich starsza siostra, swoim irytującym, lecz w
miarę rozsądnym tonem.
-Ale
my nie chcieliśmy -powiedzieli równocześnie chyląc głowy ze skruchą, jednak
zaraz podnosząc wzrok, słysząc zbliżające się kroki.
-Jeszcze
jego tu brakowało– mamrotał Proof rozpoznając wprost niemiłosiernie irytujące
brzęczenie pomponów znajdujących się na czubkach butów Antona. Anton był ich o
cztery lata starszym kuzynem. Tak naprawdę nie byli spokrewnieni, ale z
jakiegoś powodu, chciał, by właśnie tak się do niego zwracano.
-
Co znowu zrobiliście?- rzekł obojętnym tonem, dumnie wchodząc do Sali.
-Błagam
idź sobie stąd, ty nadęty bufonie- powtarzał z irytacją Proof.
-Coś
ty powiedział?- zapytał Anton wyraźnie słysząc jego szepty.
-Nic,
nic…-uciszył się, teatralnie spoglądając na Marple’a.
-Bawi
Cię to?- powiedziała ich rodzicielka, znów wtrącając się do rozmowy.
Anton
nie dał im dojść do słowa.
-
Mają po dwanaście lat, bawi ich nawet dłubanie w nosach gargulcom- mówi z
oczywistą dla niego wyższością, a oni spojrzeli na niego z przesadnym
zdziwieniem- A z resztą…
Podniósł
dłoń i jednym dziwnym zamachnięciem doprowadził wazę do stanu sprzed kilku
minut. Spojrzał ironicznie na chłopców i utkwił swój wzrok w Marcie. Miała na
sobie bardzo prostą, idealnie dopasowaną, zieloną sukienkę. Zgrabne ramiona
zakrywały falujące się, kruczoczarne włosy, a na twarzy świeciły się oczy w tym
samym kolorze. Była wysoka, szczupła, maiła delikatne rysy, które sprawiały, że
zawsze promieniała. Po kilku długich
chwilach zorientował się, że się na nią gapi, więc odwrócił wzrok i rzekł
skonfundowany:
-
Jak znowu coś zepsujecie, mój tata się zdenerwuje- mówił łagodniej, jakby ze
względu na jej obecność, a chłopcy śmiali się zasłaniając usta dłońmi.
Felus
& Łucja
Dziewczyna
przystanęła na chwilę przy jednym z wiszących na ścianie obrazów i uważnie
przyglądała się przedstawionej na nim kobiecie. Wpatrywała się w jej znajome, piwne
oczy i uśmiechała się do niej tak długo, że dama zdawała jej się odwzajemniać uśmiech.
Z jednej z sal wychodził właśnie profesor Asinus Brickwick, gubiąc się w
gąszczu zwojów i ksiąg, którymi był objuczony, a ta rzuciła na niego spojrzenie
dopiero wtedy, gdy z wielkim hukiem zatrzasnął potężne drzwi. Mężczyzna był
stary i nad wyraz nierozgarnięty. Często odcinał się od rzeczywistości, nie
zauważając ludzi, ani rzeczy, które potencjalnie mogłyby zrobić mu krzywdę.
Wyglądał naprawdę wyjątkowo, choć lepszym określeniem byłoby dziwnie. Nosił
połatane, kolorowe szaty, których postrzępiony koniec zawsze ciągnął się po ziemi,
co wyglądało trochę śmiesznie, szczególnie, gdy profesor przycinał go drzwiami.
-O
czym tak rozmyślasz?- przystanął przy
niej i również wpatrywał się w malowidło.
-Myśli
Pan, że była szczęśliwa?- pytała wciąż nie odrywając wzroku od jej brązowych
oczu.
-To
tylko obraz, Pierniczku- odparł wesoło unosząc kącik ust- lecz widzę, że coś
Cię trapi, a to martwi mnie o wiele bardziej niż stan psychiczny tej damy,
wiszącej nad kredensem.
-
Po prostu, przeraża mnie fakt, jak wiele jestem w stanie poświęcić, dla
własnego, egoistycznego poczucia zadowolenia- mówiła tonem, który przybierała
zawsze gdy narzekała na gnębiący ją wszechświat.
Asinus
roześmiał się spod swoich sumiastych wąsów.
-
Mam rozumieć że nabroiłaś?
-Tym
razem to naprawdę poważna sprawa- odpowiedziała trochę głośniej i z wyczuwalną
irytacją.
-
Oczywiście, twoje problemy zawsze są dla mnie priorytetem- mówił tłumaczącym
się tonem- ale przecież świat się nie kończy, prawda, Pierniczku?
-Nie
zdajesz sobie sprawy, jak bardzo się mylisz- szepnęła pod nosem, gdy ten w
dziarskim krokiem wracał do planetarium.
Carry on, Guys Moose
'Pierniczku'❤❤❤
OdpowiedzUsuńChcę juz następną część!
~Najwierniejsza fanka
������
Będzie jak najszybciej :) <3
OdpowiedzUsuń"Wszystko fajnie, ale jeszcze nikt nie umarł"
OdpowiedzUsuńcałuję namiętnie, fan GoT