Brukselki,
Pora wrócić do wypróżniania! Taa wiem, brzmi ohydnie. Przed Wami kolejna część kupy, Enjoy!
Marple
& Proof
Tym
razem im się upiekło. W prawdzie większość spraw uchodziła im na sucho, gdy
Anton był w stanie naprawić szkody. Anton od dziecka uczył się magii u jednego
z najlepszych czarnoksiężników i był w tym naprawdę dobry. Może dlatego, że
wkładał w to mnóstwo pracy i czasu, a może dlatego, jak zwykł mówić Proof: „że
nikt nie odważyłby się oblać następcy tronu”. W każdym razie, potrafił
naprawiać antyczne wazy i zszywać perskie poduszki. Za każdym razem, gdy musiał
to robić, a nie ukrywając, robił to dość często, okazywał tą swoją obojętną
wyższość, która potwornie denerwowała Proof’a.
Anton
był wyższy od nich o głowę i miał złociste, falujące się włosy, które wciąż
przeczesywał palcami. Choć nie należał do pięknych, jego twarz wyglądała jak
wyrzeźbiona w wapiennej skale. Każda rysa i każde załamanie, było dokładnie
oznaczone i nadawało mu iście surowy, królewski wygląd. Ich relacje były zmienne
jak plotki dotyczące władcy i jego rzekomych problemów z czarodziejami. Lubił
pokazywać im jak bardzo ich przewyższa i wciąż przypominać im, że kiedyś zostanie
ich królem, lecz mogli liczyć na jego pomoc, w szczególności, gdy wstawiała się
za nimi Marta.
Łucja & Felus
Dziewczyna
była tak zajęta ciągłym usprawiedliwianiem się przed sobą, że dopiero po dwóch
dniach zobaczyła następstwo, którego tak naprawdę oczekiwała. Mianowicie
nareszcie nie czuła już tego palącego ciężaru spoczywającego kiedyś na jej
ramionach. Co prawda czuła się źle ze swoim uwidocznionym niedawno egoizmem,
lecz było to brzemię o wiele lżejsze od poprzedniego. Po raz pierwszy od dawna
była w stanie się uśmiechnąć, a jej twarz promieniała. Chciała posłać po Felusa,
bo wiedziała, że byłby szczęśliwy wiedząc, że jednak się udało, lecz chwila
radości zakończyła się szybko, gdy Pelagia znów wróciła pamięcią do ostatnich
wydarzeń.
Od samego początku, od momentu, w którym
poznała Felusa wiedziała, że jest zupełnie inny niż wszyscy. Wydawał jej się
tak cichy i opanowany, a przez co stawał się w jej oczach tajemniczy i wyjątkowy.
Jednak teraz wiedziała, że był on po prostu nieszczęśliwy.
Carry on, Moooooose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz